O mnie ...

Studentka oraz Mama, niedoświadczona, młoda, z każdym dniem poznająca świat. Chcę go pokazać jak najlepiej swojej małej córeczce. Chcę, aby niczego nie żałowała oraz była silną i niezależną kobietą. Chcę dać jej szczęście nie zabierając przy tym wolności oraz swobody. Chcę, ale czy tak potrafię to się okażę za parę lat

czwartek, 14 marca 2013

Mamowe obawy

Siedzimy z moją małą kruszynką koło placu zabaw. Ja na ławce a mała radośnie w gondoli patrzy w słoneczko i gaworzy do mnie. Podeszły do nas dwie starsze Panie (na oko ok 80 lat). Oczywiście zaczęły się zachwycać jakie piękne, ojeju jakie słodkie, jak ślicznie siedzi, a jak pięknie gada itd itp. Wszystko bezpłciowo, bo przecież na pewno każdy chłopiec chodzi w tych czasach w różowych spodenkach, z różowym smoczkiem, w różowym kocyku i butach z kokardkami, no ale mniejsza z tym ;) Pytają się Marysia jak na nią wołają to mówię jako dumna mama, że to jest Marysia. Ochy, Achy, jakie to piękne imię, bla bla bla ... Opowiadają jak to one się znają jeszcze ze szkolnej ławki, że już tyle lat, że czas szybko leci jak z bicza strzelił. I nagle do mnie mówią, zanim się obejrzysz to Ci Ją zabiorą! I wtóruje jedna drugiej, no szybko i zabiorą, ani się obejrzysz. Zabiorą i nic nie zostawią ... Ja oczy jak pięć złotych polskich, o co im chodzi?? Jak to zabiorą mi moją Perełkę? Ale jak to dlaczego? Owszem kłócimy się z M, ale patologiczną rodziną nikt u Nas nie jest, aby nam odbierać Nasze dziecko! Po chwili się wyjaśnia co mają Panie na myśli. Kontynuują: najpierw szkołą, koleżanki, koledzy, później mąż! Ojj mąż to już nie odda! Na moje, że jeszcze na szczęście mamy dużo czasu z Marysią obie wtórują, że to chwila moment i już będzie po wszystkim....
No i jest godzina 4 w nocy, moja Perełka budzi się co 5 minut z powodu braku smoka. (To ząbkowanie ledwo się zaczęło a już mamę wykańcza.) A ja przerażona cały czas myślę o tej dzisiejszej sytuacji. Przecież ja już mam 23 lata, a pamiętam jak byłam malutka ... Już minęło ponad pół roku, a jeszcze wczoraj byłam w ciąży i czułam miłe kopnięcia od mojego Motylka, które dodawały mi sił. Zaczynam się martwić o mój największy skarb. A jak trafi na złe towarzystwo i sobie spaćka życie już za młodu? A jak zachoruje nie daj Boże? A jak jej się nie powiedzie do końca jakby tego chciała? A jak nie będzie szczęśliwa? I pełno pytań, niestety wszystkie bez odpowiedzi. I największa obawa, że ktoś ja skrzywdzi oraz że ja sobie dalej jako matka nie poradzę w tej ciężkiej roli.

Chcę wychować moją córeczkę na silną i odważną kobietę, która poradzi sobie w każdej sytuacji. Chcę, aby potrafiła samodzielnie podejmować decyzję. Tylko jak ją tego nauczyć? Jak dać jej swobodę w wyborach jednocześnie rozwijając nad nią matczyne skrzydła ochronne? Jak jej nie przytłoczyć swoją obawą? Póki co jej samodzielne ważne wybory to która zabawką się będzie bawić ;) A ja już się martwię o przyszłość ...

Czy tylko ja mam takie obawy> Czy to normalne u rodziców?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz