O mnie ...

Studentka oraz Mama, niedoświadczona, młoda, z każdym dniem poznająca świat. Chcę go pokazać jak najlepiej swojej małej córeczce. Chcę, aby niczego nie żałowała oraz była silną i niezależną kobietą. Chcę dać jej szczęście nie zabierając przy tym wolności oraz swobody. Chcę, ale czy tak potrafię to się okażę za parę lat

niedziela, 26 maja 2013

Wielki dzień

Kwiatki na Dzień Matki ;)
Dla mnie bardzo wielki dzień !!! W końcu obchodzę go pierwszy raz ...
Wszystkim mamom obchodzącym swój wielki d \zień po raz pierwszy oraz tym których to jest któryś z rzędu życzę wielu uśmiechów na Waszych twarzach oraz Waszych pociech, aby szczęście Wam dopisywało a radość wypełniała każdy dzień! Aby każdy dzień był dla Was wielkim dniem!!!!
Bycie Mamą to najpiękniejsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała. Nie potrafiłabym teraz życiu bez uśmiechu tej małej istotki oraz bez tych codziennych nowych doświadczeń ;)

Wiem, że ostatnio tu wielka cisza i pustka ... Ale Marysia takie tempo narzuciła mi ostatnio  że kiedy ona pada to ja razem z nią ;)








Kwiatki na Imieniny od Córeczki <3
 



Postępy Marysi?
Raczkuje już całkiem sprawnie, pokonuje nawet przeszkody w postaci moich nóg! A ja cały czas za nią biegam ;)
Stoi owszem już dawno, ale zaczyna już do tego się puszczać !
Wymuszanki stosuje na prababci kiedy chce na ręce ;) Ojj sama ją tego nauczyła !
Je już coraz więcej różności, jednak z wielką chęcią cały czas wraca do cyca ;)
Zęby cały czas górne idą, ale coś dojść do nas nie mogą. Co kilka dni jest awantura w postaci krzyków, że boli.
Marysia miała pierwszego, dużego siniaka na czole! Było bliskie spotkanie z parkietem, trochę płaczu. No ale do wesela się zagoi ;)
Główną atrakcją są teraz garnki i różne kuchenne przybory. Zabawki leża w pokoju w reklamówce nie ruszane od baaardzo długiego czasu.




KOmputerowiec 
I pewnie o wielu naszych małych sukcesach zapomniałam ;) 

środa, 17 kwietnia 2013

Nie wolno razy milion

Siedząc sobie koło placu zabaw obserwowałam Mamę z Chłopcem. Rozumie, że nie wolno dziecko pozwalać na wszystko  że powinno się uczyć czego wolne czego nie. Jednak uważam również, że "brudne dziecko to szczęśliwe dziecko". Nie powinno się chyba przesadzać ze słowami "NIE WOLNO". No i nie wprowadzajmy aż takie rygoru, aby dziecko nie mogło się swobodnie bawić. Wiem, że często prania przy tym pełno. Sama pamiętam czasy, jaką radochę miałyśmy z koleżanka z biegania w białych skarpetkach po trawniku i turlaniu się z górki. Mama jak zobaczyła nowe białe skarpetki to się załamała ... Jednak nie miała odwagi krzyknąć na dziecko, w którego oczach widziała błysk i radość z super zabawy ;)
W dzisiejszych czasach już nie ma dzieci biegających z kluczem na szyi,  budujących baz w krzakach, chodzących po drzewach, skaczących przez "wykopy", itd. Brakuje tego wrzasku pod oknem "Mamo!!!! A mogę iść za blok? A mogę iść do koleżanki?". Jest cisza, spokój. Dzieci bawią się w wyznaczonych do tego pod czujnym okiem rodziców.
No ale dosyć tego wywodu... Chciałam wspomnieć o zapominaniu dzieciom oraz o Pani Mamie z placu zabaw. Marysia sobie śpi w wózku smacznie. Wcześniej przez parę dni lało stąd na placu zabaw w niektórych miejscu błoto lub kałuże. Kiedyś to dzieci by się w nich bawiły w statki, no ale nie ważne! Chłopiec sobie jeździ na hulajnodze w około placu zabaw po suchym chodniku. Jednak bardzo chce się pobawić na placu. Pyta mamy o pozwolenie, mama wściekła, ale się zgadza. No i zaraz się zaczyna całą litania:
- (zanim wszedł na plac zabaw) co tak wolno jeździsz! szybciej!
- Nie tędy! Tędy idź! Prawą strona! Z tej błoto!!!!
- Co Ty wyrabiasz, tu jest kałuża! Buty będą brudne!
- (Chłopiec chce zjechać ze zjeżdżalni) A sucha jest? - No chyba tak.. - Sucha czy nie ! Jak mokra masz nie zjeżdżać! - Sucha ... (po czym wchodzi na zjeżdżalnie i zjeżdża, jednak na dole jest błoto, chłopiec wystraszony hamuje i schodzi bokiem, aby nie wybrudzić butów!)
- Nie wchodź tam! Jak spadniesz pamiętaj! Ja nie na pewno nie pomogę!
- I gdzie tam idziesz to jest mokre!
- Na słońcu się baw! A nie w cieniu!
itd. Jeszcze kilka uwag zdążyło paść w ciągu tych 10-15 min zabawy Chłopca na placu zabaw. Pani Mama chyba miała bardzo zły humor i całe wyjście z synem na dwór nie było jej na rękę. Cały czas coś skrzeczała do Bawiącego się Chłopca. Po czym stwierdziła:
- Ja z Tobą wyszłam na hulajnogę! Nie na plac zabaw! Jak nie jeździsz to idziemy do domu! Wytrzep te buty! Masz je zdjąć na klatce bo nabrudzisz wszędzie!
I tam Chłopiec ze spuszczoną głową poszedł za mamą do domu, a ja zostałam z w szoku i mieszanymi uczuciami na ławce ...
Jedno jest pewno! Ja nie chcę być taką mamą. Kochanie moje obiecuję być bardziej wyrozumiałą mamą dla Ciebie i Twoich potrzeb zabawy!

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Samotna matka

Mamo patrz jaka promocja na pampersy!!!!!
Co przez to rozumie współczesny świat? Ostatnio wpadłam na artykuł w którym Michelle Obama wypowiada słowa "Uwierzcie mi, jestem zapracowaną samotną matką... ". 
Od razu mnie te słowa zaciekawiły. Dopuszczałam do siebie fakt, że w sumie to sama wychowuję córkę, niestety ojca więcej nie ma niż jest. Koleżanki, które żyją samotnie z dziećmi to również samotne matki. Ale Pierwsza Dama Stanów Zjednoczonych? Która  ma męża, w sumie ma wiele? Nie mogę powiedzieć  że wszystko, no ale pomoc z każdej strony na pewno! Czas na to, aby spotykać się z doradcami, rodziną, znajomymi. A jednak taka osoba jest samotna? 
Nasuwa mi się tylko myśl, że na prawdę świat został wywrócony do góry nogami! Otaczamy się wieloma osobami, a naprawdę jesteśmy samotni. Chyba jednak coś nie gra w tym współczesnym świecie. 
Żadna kobieta nie chce zostać sama z tym wszystkim. Potrzebuje również od czasu do czasu czegoś innego niż brudne pieluchy, karmienie i usypianie. Z żadnej nie robi to złej matki! Wręcz przeciwnie! Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko! A mama czyli kobieta potrzebuje czasami wyjścia z przyjaciółką na kawę, zakupy, pogaduchy. Samej! Bez dziecka uwiązanego w okół nogi i krzyczącego mamo chcę to albo tamto! Każda potrzebuje chociaż chwilę dla siebie. 
Niestety niektórzy partnerzy tego nie rozumieją. Myślą, że skoro się idzie na spacer z dzieckiem i siedzi cały dzień w domu to się odpoczywa! Proponuję zostać kilku Panom na tydzień, ajj nawet jeden dzień calusieńki ze swoją pociechą! Do tego ugotować obiad, zrobić zakupy, posprzątać, i tutaj dłuuuga lista obowiązków. Czasami to bardziej męczące niż praca na etat ;) 
Wracając do modelu współczesnej mamy, nie kwoki. Współczesna mama to mama która oprócz opiekowania się domem i wychowywania dziecka wraca również szybko do pracy ;) Najlepiej to jeszcze przed zakończeniem macierzyńskiego! O i niech jeszcze zarabia kokosy, będzie wydajna, ogólnie 300% normy. A po kilku tygodniach taka mama jeżeli nie ma pomocy od ojca pada na pysk delikatnie mówiąc. Zboczyłam trochę z tematu ;)
Ja stoję! Patrze ja stoję! Wstałam sama!!!!
Drogie Kobietki, Mamy, Babcie, Ciocie, itd ... Czy o taki model współczesnej kobiety walczono? Czy przypadkiem przez tą całą walkę nie został zatracony cały ideał współczesnej mamy? Czy współczesne małżeństwo/partnerstwo nie miało wyglądać na podział obowiązków? Że owszem mama pracuje, ale w domu jej ktoś pomaga np? Niestety coś nadal tutaj często nie działa. A Panowie uciekają od obowiązków wychowania oraz pomocy. Zatapiają się w pracy, pomocy koledze, meczach, serialach, rodzinie innej niż żonie/partnerce i córce. Nie wiem skąd się bierze ta ucieczka i strach przed nowym i nieznanym. Podobno to my jesteśmy tą słabszą płcią! A jednak podejmujemy wyzwania bycia matką, przykładem dla nowego człowieka. Stawiamy wszystkie karty na nowe życie, i poświęcamy swoje całe ciało bez reszty.
Moim zdaniem właśnie przez takie zaniedbanie ze strony Panów czujemy się samotne. Czujemy się samotnymi matkami, bez względu na to czy mamy kogoś obok siebie. Czy ktoś o nas myśli i nam powtarza, że nas kocha oraz że będzie dobrze. 
Niestety jestem samotną matką również. 


Robię porządek w mojej torbie ;)

Ile można spacerować? To nudne!

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Katarowa walka

Przychodzi baba do lekarza, a niestety lekarz też baba. 

Niestety, ale nas to spotkało. Nawet 4 baby w jednym pomieszczeniu!

No i wyszła niezbyt ciekawa scenka.
Miejsce akcji: rejestracja przy gabinecie nr 6
Czas: przed południem jakieś dwa tygodnie temu po ciężkiej nocy z charczącym noskiem Marysi.
Aktorzy: - Mała Marysia zwana Córką, zdziwiona o co tutaj chodzi
- wściekła i bezradna jej mama, czyli ja,
- zdezorientowana, miła Panie recepcjostka,
- Pani Doktor, bardzo niemiła, chamska, wredna.

Jak wiadomo, aby dostać się do laryngologa potrzebne jest skierowanie. Aby posiadać skierowanie trzeba lecieć do pediatry. Jak z katarem do dzieci chorych. Jakoś taka wycieczka nam się nie uśmiechała. Tym bardziej, że koszt prywatnej wizyty to ok 30 - 50 zł. No i bez czekania od razu na miejscu. Ze skierowaniem kilka dni lub dłużej, o ile się je w ogóle dostanie...
Baba nam niestety w nocy zaserowawała darmową saunę. Obudziłyśmy się w środku nocy całe zgrzane z zatkanymi nosami. Marysia zaczęła chrapać przez co się budziła w nocy. Dokuczał jej również zatkany nosek. Wydmuchiwania aspiratorem i psikanie solą morską nie pomagało. Ja młoda spanikowana mama podjęłam decyzję, lecimy biegiem do laryngologa! I w ten sposób wylądowałyśmy pod magicznym gabinetem nr 6 ...

Zawsze byłam przekonana, że jeżeli idzie się prywatnie do lekarza po poradę to przyjmie on z otwartymi rękoma i jeszcze podziękuje. No jednak się baaardzo myliłam!!! A więc wózek zostawiony przed gabinetem wchodzimy do rejestracji, bo przecież telefonicznie nie można, trzeba osobiście! Siedzi młoda dziewczyna, widać że miła babeczka. Pytamy się czy można z córeczka do lekarza. Mówi skruszonym tonem, że niestety dopiero na środę za tydzień (mamy piątek). Tłumaczymy, że prywatnie, że dla małej, czy może da radę coś zrobić? Na to wypada stara wiedźma z gabinetu, Pani Doktor! Z krzykiem i pretensjami  że dzisiaj ona nie przyjmie,że dzisiaj nie ma prywatnych,  że nie ma mowy! Ze jak to tak, że się przychodzi i jakim prawem chce się wizytę. Ze w środę przyjść i ma gdzieś małe dziecko, trudno. Albo do innego lekarza M., że on to przyjmie pewnie w przychodni S. Na początku chciałyśmy do tego lekarza, ale w te dni akurat nie przyjmował o czym poinformowałyśmy Panią Doktor. Z nadzieją może jeszcze na jakąś litość... Jednak usłyszałyśmy kolejną bardzo mądrą odpowiedź, abyśmy jechały 20 kilometrów dalej do mniejszego miasteczka, bo tam może przyjmie nas jakiś doktor inny. Wściekłe podziękowałyśmy i wyszłyśmy. Córka zdezorientowana o co te krzyki, a ja wściekła i ze łzami w oczach prawie, że taki błahy problem, a nie ma kto pomóc.
Jadąc dalej korytarzem zauważyłyśmy, że przyjmuje tutaj jeszcze 2 innych laryngologów. Niestety jeden na urlopie. Ale drugi czynny akurat do 12:30. No cóż próbujemy u kolnej Doktorki. Ku naszemu zdziwieniu spotkałyśmy się z całkowicie innym podejściem do pacjenta! " Pewnie nach Pani wchodzi z tym maluszkiem. Jejku co się stało? Ja zostawię drzwi otwarte, aby Pani nikt tego wózka nie gwizdnął  bo tutaj jakiś dziwny typ się kręci. Aleś Ty śliczna ojeju a jaka duża, ile masz skarbeczku? Pokaż nosek? A języczek, to od razu i uszka sprawdzimy. Ojejku nie denerwuj się skarbeczku, to ie boli ...." . Mniej więcej tak wyglądała nasza prywatna wizyta za 30 zł u starszej, przemiłej Pani Doktor kilka gabinetów dalej. Wyszłam w szoku. Na szczęście mama zbytnio spanikowała, zatoki czyste, zero zacieków, uszka również ;)

Dalej psikamy do noska Sterimarem i walczymy Fridą (przy czym jest krzyk jakby dziecko ze skóry obrywali !!!! ). Jednak mama kuzynki Marysi podpowiedziała nam jak ona walczyła z katarkiem córeczki swojej. I dodatkowo stosujemy jej sposoby i pomaga! Na noc smarujemy stópki maścią rozgrzewającą. Ja ubieram  dodatkowe skarpetki pod śpioszki, aby Marysia później nie zjadła jej ze śpioszków. Tak u nas nogi często lądują w buzi! ;) a pod nosek i sobie i jej smarujemy maścią majerankową! Kosztowała nas ona 3 zł a roi na prawdę rewelację! Polecamy w razie potrzeby!

Czy Wy również mieliście przykre wizyty u specjalistów/lekarzy/pediatrów ? Jak sobie z nimi radziliście? Inny lekarz, czy delikatne przyprowadzenie ich do pionu ? ;) Nie życzę nigdy nikomu, aby odmówili pomocy! Ja niestety spotkałam się po raz kolejny. Innym razem opiszę moją przygodę z cukrzycą ciążową oraz jak trafiłam na lekarza anioła! 

niedziela, 31 marca 2013

Księżniczka

I jak jej można nie kochać takiej księżniczki ?!!!  Nasza kreacja wielkanocna. Jeszcze raz życzymy Wam dużo miłości i radości! Spełnienia marzeń, smacznego jajka, suchego Dyngusa itd .. ;)
Jak spędzacie święta z dziećmi ? U nas w domu zaszło przez rok dużo zmian oprócz pojawienia się nowego małego członka rodziny. Jednak stara formuła raczej została, tylko gości przy stole więcej ;)
Jak Wasze Maleństwa i Wy znieśliście zmianę czasu ? Moja córeczka chyba już się zna na zegarku  i tak wstała 7:40 !

piątek, 29 marca 2013

Wielka

Niby Wielkanoc a ja cały czas czuję, że zamiast Babki Wielkanocnej powinnam upiec piernik. Wszystko przez ta zimową aurę za oknem. Ale w marcu jak w garncu, a ki\ kwiecień plecień wciąż przeplata trochę zimy trochę lata. Więc szybko się latowych temperatur ja nie spodziewam. Bądźmy realistami! ;)  Globalne ocieplenie nas dopadło co widać za oknem!
Śniegu po kolana. Chyba jutro wracając z Marysią ze święconką ulepimy bałwana! No ale dosyć marudzenia o pogodzie ... Każdy wie, że nie tak powinny wyglądać święta, a tym bardziej Śmigus Dyngus! W tym roku będzie na śnieżki ;)

Chciałabym Wam wszystkim życzyć Wesołych Świąt ;)

Tęczowych pisanek
Na stole pyszności
Mokrego Dyngusa 
Wspaniałych gości
Niech to będzie czas uroczy
Życzę miłej Wielkiej Nocy ;)


No może z tym mokrym dyngusem bez przesady przy tych mrozach ... No i życzę, aby te paskudne szkodniki, które mieszkają w szafach (kalorie) nie zmniejszyły po świętach Wam ubrań drogie mamy!

Na pierwszym zdjęciu mój mały zajączek pokazuje swoje uzębienie. Natomiast na drugim widzimy wieczorne, po kąpieli tany tany przy łóżeczku ;) ! Przepraszam za jakość zdjęć,ale wszystkie są robione telefonem, a Marysia to ruchliwe dziecko ;)


sobota, 23 marca 2013

Kręgosłup

Boli, BOLI, BOOOOLIIIII!!!!!!!!!!!!!!!!
Ma ktoś może jakieś sprawdzone sposoby na bolący kręgosłup? W dodatku nie częściami,ale cały. Kurde 7 miesiąc życia Marysi (mój dopiero 23 rok) a ja już się sypie! Jak do tego doszło? U nas mama nosi i spódnicę i spodnie, że tak powiem ... Mama jest od wszystkiego niestety. Chodzi na spacer, karmi i piersią i innymi miksturami, dba aby Marysia miała co zjeść, nosi cały dzień prawie (przyznaję się noszę, BO KOCHAM!), wstaje w nocy, lula, śpiewa, kąpie, ogólnie full serwis. Niby nic nadzwyczajnego, ale jak do tego dochodzi noszenie wózka i podliczenie kilogramów to troszkę się zbiera.

Co dźwiga mama wracając ze spaceru? :
wózek:
     stelaż                                               12,5 kg
     gondola                                            4,5 kg
Marysia (8,100 kg dokładnie)+ ubranko + gruby kocyk
                              myślę, że lekko ponad  9 kg będzie
Torba                                               ok 2,5 kg
zakupy (takie skromne na szybko):
     słoiczki sztuk 10                                   3 kg (dzisiaj ważone)
     woda 2 l                                              2 kg

                                                +_____________________
                                                            33,5 kg

I tak dzień w dzień ... zakupy wiadomo się zmieniają, ale waga podobna ... I dziwić się, że kręgosłup pada ... Przez 9 miesięcy nosiłyśmy swoje maleństwa, i nosimy dalej. Niestety z coraz większym ekwipunkiem. Chyba jedynym sposobem na zmniejszenie ilości kilogramów jest zmiana wózka na spacerówkę. Ale te mrozy jakoś mnie nie przekonują.

Ma ktoś jakieś inne pomysły? Coś czuję, że dzisiaj przy kąpieli to już chyba się połamię ... ;(

Piżamowo pokazujemy, gdzie Marysia się mieściła 7 miesięcy temu, Nadal mieścimy się obie w tą koszulkę! ;)


Aktualizacja: Właśnie mnie Pan w sklepie poinformował, że stelaż do mojego wózka wcale nie waży 9,5 kg tylko 12,5! Owszem 9,5 waży, ale bez kół. I zrobił wielkie oczy kiedy mu powiedziałam, że ja ten wózek wnoszę na 3 pietro.