O mnie ...

Studentka oraz Mama, niedoświadczona, młoda, z każdym dniem poznająca świat. Chcę go pokazać jak najlepiej swojej małej córeczce. Chcę, aby niczego nie żałowała oraz była silną i niezależną kobietą. Chcę dać jej szczęście nie zabierając przy tym wolności oraz swobody. Chcę, ale czy tak potrafię to się okażę za parę lat

środa, 27 lutego 2013

Pół.





Pół roku temu, w niedzielę o 15:37 na świat przyszedł mój największy skarb. 3400 gram wagi i 54 centymetrów długości. A radości, miłości i zmian od groma. Świat wywrócony do góry nogami. Jest i Ona, moja córeczka. Na początku nieporadna, mała, płaczliwa, bezbronna.




Te cechy nadal pozostały, jednak Ona się zmieniła i zrobiła wielkie postępy! Co potrafi już półroczny dzieciaczek? Marysia potrafi już sama siedzieć, wysoko podnosi główkę leząc na pleckach oraz na brzuszku. Już nie pije tylko mleczka mamusi. Na koncie ma już wiele poznanych smaków ( od jabłuszka poprzez morele, dynię, ziemniaki, marchewki, brzoskwinie, szpinak, kończąc na kaszkach różnego typu oraz glutenie). Zaliczyła już masę obrotów z brzuszka na plecki, można powiedzieć, że jest już w tym mistrzem. Obroty w drugą stronę trenuje w wannie wraz z chlapaniem po całej łazience ;) O zapomniałam o tym jak pięknie je już z łyżeczki oraz że potrafi sama trzymać sobie butelkę z soczkiem. W naszym słowniku jest już gama różnych sylab takich jak: ba,ma, ta, nia, nie, aaaauu, ha, he ghu, muu, eeł ... Pewnie i tak zapomniałam o wielu rzeczach jakie potrafi, o rzeczach które są niby zwykłymi czynnościami. Jednak dla Niej to wielkie rzeczy, tym bardziej jak się je robi po raz pierwszy. Razem powoli osiągami kolejne szczyty gór. Teraz podejmujemy wezwanie basen oraz mięska (dzisiaj za nami jest królik! nawet smakował).

To wspaniałe jak dziecko poznaje świat, jak szybko się uczy oraz jak wiele się nauczyło w ciągu tych kilku miesięcy. U nas i tak najlepszą zabawką pozostają nogi, no chyba że mamy telefon jest w zasięgu ręki! Staram się pomóc jej jak najlepiej pokazać nasz świat, aby mogła go dobrze poznać.





My już żegnamy 6 miesiąc i zaczynamy mam nadzieję, że szczęśliwą 7 ;) Co już potrafią Wasze Pociechy? Jakie postępy robią? 


czwartek, 21 lutego 2013

Promocja

Drodzy Rodzice! W Real'u mamy promocję na Pamper'y! My już nosimy rozmiar 4. Zaopatrzyłyśmy się dzisiaj w dwie duże paki po 162 sztuki. Cena jednej to 99,95 zł. Czyli 61,6 gr za sztukę  Taniej niż w Rossman, gdzie aktualnie znajdziemy promocję 82 sztuki w cenie 52 lub 53 zł. Do tego Pampers Pants + chusteczki Pampers w cenie 35,00 zł ;)

A Wy drodze rodzice które wolicie ;>? "Majteczki" czy zwykłe tradycyjne pieluszki?

wtorek, 19 lutego 2013

G jak Gluten

Gluten, gluten, gluten. Tyle o nim słyszymy. Przy rozszerzaniu diety prawie na każdym kroku! My dzisiaj rozpoczęłyśmy naszą przygodę z Panem G. Niestety niezbyt udaną, ale będziemy walczyć dalej ;)!

Co to jest gluten? 
Glutenem nazywamy białko, które występuje w zbożach takich jak: pszenica, jęczmień, owies i żyto. Przez co możemy go znaleźć prawie wszędzie od kaszy i mąki zacząwszy kończąc na makaronach i ciastach. Spotykamy się z nim częściej niż sobie zdajemy z tego sprawę, my osoby zdrowe. 

Kiedy wprowadzić?
Wcześniejsze metody mówiły, aby wprowadzać gluten dopiero po 10 miesiącu. A nawet czasami później, jeżeli dziecko ma skłonności do alergii. Jednak mądrzy uczeni zebrali się raz jeszcze, aby po debatować jak to jest z tym Panem Glutenem? Przebadali na nowo dzieciaczki, poeksperymentowowali. Okazało się, że nie taki Gluten straszny jak go malują! A to że powinno się go wprowadzać do diety Maluszków jak najszybciej, najlepiej wtedy kiedy jeszcze dziecko jest karmione piersią. Mleko matki pomaga organizmowi w poradzeniu sobie z glutenem. Jeżeli dziecko nie jest karmione naturalnie gluten wprowadzamy nieco później. Jednak pediatrzy są zgodni, że wprowadzenie Pana Glutenu do diety niemowlęcej powinno nastąpić pomiędzy piątym a siódmym miesiącem życia.

Jak wprowadzić?
Pan Gluten to nie lada hrabia. Potrzebuje specjalnego wprowadzenia w odpowiednim czasie. My się z tym nie śpieszyłyśmy. Troszkę mnie to cały czas przerażało i zastanawiałam się, jak to zrobić? Mama poczytała, podumała i o zaczęłyśmy Akcję Gluten! Kupiłam najpierw kaszkę z BoboVita Owsiane śniadanko, która pomaga wprowadzić gluten. No ale w końcu Marysia jej jeszcze nie dostała. Na kaszce jest napisane,  że po 6 miesiącu i że zawiera mleko modyfikowane. Z tyłu na opakowaniu producent pisze, że gluten wprowadzamy po 6 miesiącu. No i hymmm. Komu wierzyć? Producentowi czy mądrym książką i wielu badaniom mądrych doktorów? Stawiamy na książki i doktorów.  No ale jeżeli kaszka jet na mleku modyfikowanym i po 6 miesiącu to pewnie na mleku następnym. Ojj to odpada! W mądrej książce wyczytałam, że może być manna. Więc dobrej czystej manny poszukujemy, niebłyskawicznej. Nie znalazłyśmy żadnej nam odpowiadającej na regale z kaszami, więc ruszyłyśmy w stronę dziecięcego. Tam trafiłyśmy na kaszkę manną dla dzieci bez mleka modyfikowanego firmy  BoboVita. Kasza o smaku owocowym, po 6 miesiącu. Na boku znajdziemy sposób przygotowania bez gotowania. Producent pisze, aby na początek dodać pół łyżki stołowej produktu do przecieru owocowego lub warzywnego. I tak zrobiła mama. 

Alergia?
No i mamy zjedzony gluten. już prawie godzinę temu, a na twarzyczce mojej kruszynki koło usteczek pojawiły się krosteczki. I to nie były potówki! Mama od razu panika w pełni. Co ja zrobię z alergią! Przecież to będzie katastrofa. Pewnie będzie też celiakia i co wtedy? Krostki znikły po karmieniu piersią, więc chyba bez paniki. Za dwa-trzy dni spróbujemy znowu. A oto objawy alergii na gluten:
     - pokrzywka skórna i inne zmiany skórne przypominające atopowe zapalenie skóry, pojawiające się na policzkach, rączkach i nóżkach,
     - wymioty,
     - biegunka.
     - wodnisty katar,
     - bóle brzucha,
     - duszność i zatkanie nosa bez kataru (tzw sapka), będące efektem skurczu oskrzeli.
U Maluszków rzadko kiedy występują zmiany dotyczące układu oddechowego lub pokarmowego.


Jak Wam poszło drogie mamy z Panem Glutenem ? Czy może dopiero to przed Wami ? Macie już plan działania ?


Źródło/pomoc: http://parenting.pl

niedziela, 17 lutego 2013

Laret Polka Dots

Wózek. Każdy szuka Mercedes'a wśród wózków. Chcemy zapewnić komfort sobie oraz tej najważniejszej osobie, która niestety nie może nam jeszcze powiedzieć czy jest jej dobrze, wygodnie.

Patrząc z biegiem czasu myślę, że mój wybór był słuszny. Wiadomo są wady i zalety każdego produktu. Kilka rzeczy bym zmieniła, no ale nic nie jest idealne, niestety.



Co o Larecie "mówi" producent?
Laret to interesujący i jednocześnie praktyczny wózek wielofunkcyjny posiadający możliwość wpięcia fotelika samochodowego. Atutem  wózka Laret jest jego składanie "do przodu" co zmniejsza jego objętość i ułatwia 
przenoszenie. Kolor konstrukcji dopasowany jest do tapicerki wózka, a rama charakteryzuje się opływowym kształtem, a w związku z użyciem części aluminiowych oraz przednich skrętnych kół wózek jest lekki i przez to wygodny w użytkowaniu. Laret posiada elegancką i stylową torbę, z niestandardowymi uchwytami, która doda szyku każdej mamie.
Model w standardzie posiada regulowaną wysokość rączki wykonanej z materiałów spełniających najwyższe standardy jakimi jest eko-skóra, wózek posiada możliwość wpięcia gondoli, siedziska oraz fotelika samochodowego zarówno przodem i tyłem do kierunku jazdy. Istotna jest rówież regulacja podgłówka w gondoli oraz możliwość rozłożenia wersji spacerowej do pozycji leżącej, co zapewnia dziecku poczucie wygody i komfortu. Wózek posiada podwójne zadaszenie w gondoli.

W zestawie znajdują się: gondola,spacerówka,wkładka dla najmłodszych dzieci, pokrowiec, elegancka torba z przewijakiem turystycznym, parasolka, pojemny kosz na zakupy, folia przeciwdeszczowa.
Wózek przeznaczony jest dla dzieci od  0-36 miesięcy i do wagi 15 kg.



Co o Larecie mówi praktykująca mama?

 


Wybierając mojego Mercedes'a, a raczej Marysi Mercedes'a, głownie patrzyłam na to, aby gondola była duuuuża. Ach ten instynkt matki ;D Sugerowałam się tym, że miałam gondolą jeździć głownie w zimę. Wtedy nasze Maluszki pakujemy w kombinezony, bluzy, grubiej ubieramy, do tego jeszcze dochodzą grube kocyki. A Marysia miała już mieć kilka miesięcy. Więc gondolę mamy dużą, no już prawie na styk, wciskamy się jeszcze jakoś. Długość naszej gondoli to 77 cm, a szerokość to 35 cm. Wiadomo, że do tego dochodzi jeszcze kocyk, więc automatycznie nam się ona zmniejsza niestety. No i oczywiście ciepłą, z dobrym zadaszeniem budę. Najlepiej aby można było nią dobrze zasłonić maluszka,aby nie wiało, nie padało oraz zbytnio nie świeciło. Gondolę łatwo i wygodnie można przenosić za rączkę.



Cały czas przy wyborze wózka pomimo upałów pamiętałam, że Nam będzie on służyć zimą. No to mamy zimę. Z czym nam się zima kojarzy? Ze śniegiem, no i zaspami, nieodśnieżonymi chodnikami.  Kolejną ważną dla mnie cechą wózka były duże pompowane koła. Laret posiada wielkie, pompowane koła. Do tego przednie mniejsze z możliwością skręcania, można również ta funkcję wyłączyć.




Nasz wózek posiada bardzo dobre amortyzatory, dzięki czemu łatwo pokonujemy schody, zjazdy krawężniki. Nic nie jest nam straszne. Po prawie 6 miesiącach jazdy nim chyba już jestem "zawodowym" kierowcą ;)


Waga. Kwestia sporna. Nasz miał być lekki. Producent też sądzi, że jest lekki. Ja sądzę inaczej, uciekający sąsiedzi na mój widok z wózek chyba też są innego zdania. na początku nie było problemu zejść na dwa razy. Sama po ciąży w połogu nosiłam ten wózek z 3 piętra (tak wiem nie powinnam, ale chęć spaceru była większa od zdrowego rozsądku. no i kto nas miał znieść? nie było zbytnio komu). Stelaż sam waży ok 9,5 kg, więc to była pierwsza tura. Druga to była gondola razem z Marysią. Gondola waży ok 4-4,5 kg z tego co nam powiedział w sklepie, no a Marysia wtedy 3,5 kg. No niestety teraz już schodzimy na 3 razy, albo stelaż zostawiamy na dole to na dwa ;) Nie brałam w sklepie pod uwagę tego, że dzieci szybko rosną i mój motylek już nie waży 3,5 kg a ponad 8! Tak więc radzę zwracać uwagę na to jeżeli się nie ma windy, a mieszka wysoko. Chociaż z drugiej strony patrząc na inne, lżejsze wózki, to moja Marysia już by się w żaden nie zmieściła. Coś kosztem czegoś ;)  

Bez niego nie wypuszczą ze szpitala, musi być i już! Tym bardziej, że w moim prawie 100-tysięcznym mieście nie ma porodówki! Została przeniesiona do Ustki, 18 km dalej. Ma wrócić niedługo do Słupska, zobaczymy. Mowa o foteliku samochodowym lub jak kto woli tzw nosidełku. Firma Tako bardzo fajnie rozwiązała problem pasowania go reszty ;) Każde nosidełko tej firmy ma podstawę w kolorach bazowych tych wózków (nasz akurat czarną), a zmienia według potrzeby "budki" na różne kolory i wzory (u nas oczywiście groszki). Zmianie też ulega tzw wkładka dla noworodka (u nas biała). Warto o niej pamiętać  aby w drodze ze szpitala do domu Maluszek nam się nie zgubił w wielkim foteliku. Nasz póki co jest jeszcze dobry. Czy nasze dziecko się w nim mieści nie określamy po tym czy mu nóżki wystają. One mogą się opierać o tylną kanapę nie wpływając na bezpieczeństwo. Musimy zwracać uwagę czy główka nie wystaje poza siedzenie. Jeżeli zaczyna wystawać lepiej wymienić na większy model. Dziecko powinno jeździć tyłem do kierunku jazdy tak długo jak jest to możliwe. I pamiętajmy, jeżeli chcemy wozić nasze skarby z przodu, w samochodzie na miejscu pasażera nie może być poduszki powietrznej!

No i kolej na spacerówkę. My swoją chyba niedługo będziemy musieli odpakować. Nasz Motylek rośnie jak na drożdżach i niedługo gondola będzie po prostu za krótka! Staram się opóźnić ten moment ile się da. Żal mi opuszczać naszej gondoli. Jakoś wózki spacerówki jak dla mnie tracą swój urok. No i ciężko mi uwierzyć w to, że moja panna już jest taka duża! Mam nadzieję, że jeszcze dwa tygodnie pojeździmy gondolą, może dłużej... Jednak ze spacerówką już do czynienia mieliśmy. Niestety u Nas nie można jej wpiąć przodem do Nas, a tyłem do kierunku jazdy-tak twierdzi producent. My wpięliśmy...troszkę niebezpieczne, ale dla nas bardziej niebezpieczne było wiezienie dziecka w kocyku, nie przypiętego zimą, które ma 3-4 miesiące przodem do kierunku jazdy i nie widzieć co robi! Teraz już bym wpięła prawidłowo, bo wiem, że mój motylek grzecznie zbyt długo nie usiedzi, jednak wcześniej było to dla nas ryzykowne.

Jedna mama ze szkoły rodzenia jak jej powiedziałam o swoim wyborze wózka powiedziała, że jej mąż nie chce go kupić ze względu na torbę. Stwierdził owy Pan, że torba jest ... zbyt damska! Producent chyba nastawił się tutaj, że z wózków korzystają tylko mamy ;) No i w sumie miał rację, to raczej my spacerujemy codziennie z Maluszkami, a niestety tatusiowie pracują ;) Torba elegancja, raczej pojemna, producent stwierdza, że do 2,5 kg.  Póki co nam potrafi wytrzymać troszkę więcej ;) My bez niej w "podróż" się nie ruszamy.


Kolejną rzeczą na którą powinniśmy zwracać uwagę, a czego ja nie robiłam. Wydawało mi się, że mnie to dotyczyć nie będzie, że po co? Na zakupy z dzieckiem chodzić przecież nie będę! Taaa, nie wcale, a co same się zrobią? Naszkosz niestety nie jest zbyt praktyczny. Waga do 5 kg, przy przeciążeniu rozpina się zamek, na który jest mocowany. Na małe szpargały idealny, bo jest głęboki i nic z niego nie wypadnie. Jednak wsadzić dwie paczki pampersów to już graniczy z cudem, jeżeli do tego dochodzą jeszcze inne zakupy. Kosz no jest, ale strasznie ciężko się do niego dostać.

Aby wygonie się jeździło wózek musi mieć wygodną rączkę. Najlepiej taka, którą można dopasować do wzrostu mamy oraz jej wygody. Laret taką posiada. My jednak mamy ją cały czas ustawioną standardowo. Jednak ciężko się czasami u dziadków zmieścić do windy to ją "zaginam" do góry, wtedy zdobywamy kilka centymetrów przestrzeni. Rączka podobno wygodna według producenta. Nam nie przeszkadza, ale czy to ekoskóra taka super to się nie wypowiem ;) My i tak cały czas jeździmy w rękawiczkach ;p

Dużym plusem jest możliwość zamontowania nosidełka, fotelika samochodowego. I w tym miejscu drodzy rodzice dobrze czytajcie, dopytujcie co autor lub sprzedawca ma na myśli. Możliwość owszem może być. Często oszczędzając na jednej aukcji, portalu te 100 zł jesteśmy szczęśliwi i dumni z siebie. Wózek przychodzi, rozpakowujemy i pojawia się problem. Jak zamontować to nosidło skoro nie pasuje? Jak ja mam je wsadzić? No właśnie możliwość jest, jeżeli sobie Państwo dokupią adapter za to 100 czy tam więcej złotych, które myśleli Państwo, że zaoszczędzili. Radzę czytać i się dopytywać! My mieliśmy w komplecie, ale podobno w internecie sprzedają bez.

Niezbędne oczywiście przy każdym wózku i na każdym spacerze w razie wypadku jest posiadanie folii! Myślę  że tutaj nie ma co się rozpisywać nad nimi. Jest potrzebna i już! Obojętnie jaka. Ważne, aby nasz maluszek jak nas złapie deszcz nie zmókł.

Długo się zastanawiałam nad tym co to jest w naszym zestawie. Właśnie dziś odkryłam czytając co producent mówi o wózku, ze to jest przwijak. U nas on zastosowania nie miał, tak samo jak szelki, które można zamontować w gondoli. Chociaż nie mówię, że nigdy się nie przyda!

Parasolki my póki co nie posiadamy. Stwierdziłam, że nam na zimę nie potrzebna, a na zapas bo za pół roku się może do spacerówki przyda, którą jeszcze nie wiadomo czy będziemy jeździć uznałam za zbędne. Wiem, że jej koszt wynosił ok 40 zł.

Jak każda kobietka, bardzo ważny jest wygląd oraz kolor. Niestety. U nas było to kwestią sporną. Na początku miał być kolor amarantowy (ni to fiolet ni to róż). Ja spanikowałam, bo koleżanka w 7 miesiącu dowiedziała się , że jej ukochana dziewczynka ma jednak fifolka między nóżkami. No i jak nas to spotka? to jak? chłopiec w różowym wózku? To padł pomysł na niebieski, i dziewczynka może i chłopiec może. Ja jednak stwierdziłam, że to głupi pomysł, dziewczynka w niebieskim? Może zielony? Fioletowy odpadał od razu, ponieważ nie przepadam za tym kolorem ;) Wtedy zauważyłam w innym sklepie, że mogą być również naszego ukochanego wózka kolory w beżach i szarościach! Oo tak! Uniwersalnie będzie, idealnie! Po chwili namysłu ... taka szara pogoda, jesień, zimą może śniegu nie będzie, smutno szaro wszędzie i my też tacy szarzy? No i byłam znowu w kropce! Byłam, dopóki nie pojechałam na kolekcjonowanie wyprawki dla Marysi i nie zauważyłam tych groszków! To było to czego szukałam!! Biały stelaż, ciemna podstawa, buda biała w groszki. Babcia powie, że będzie brudzić ... chwila namysłu ... a w de! Będzie nasz! I koniec kropka! (a raczek groszek ;) ) Problem był z przekonaniem M. Za groszki trzeba było dopłacić ok 100 zł, on powiedział, że za żadne groszki płacić nie będzie! Nie i koniec kropka! Babcia widzą smutek wnuczki i z myślą o prawnuczce nie widziała w tym problemu. Tak więc oto historia naszych groszków.

Patrząc na ceny wózków idzie zwariować, oszaleć i dostać oczopląsa. Widziałam piękny, beżowy, skóra, kieszonek multum .... Marzenie każdej mamy. Cena? prawie 4 tys, za tyle to ja sprzedałam samochód! Więc spokojnie drogie przyszłe mamy, rodzice, zejdźcie na Ziemię! Wasz Maluszek pojeździ w tym wózku może pól roku, może rok. A jemu nie zrobi wielkiej różnicy wózek za 4 tys, czy za 2, czy za jeszcze mniej. Tutaj już chodzi producentom o komfort Wasz drodzy Rodzice. Wózek za 4 tys będzie pięny, unikalny, każdy się za Wami będzie oglądać, a maluszek i tak będzie tak samo spać w wózku za 4 tysiące, oraz za 2 czy 500 zł. Radzę przed zakupami zejść troszkę na ziemię ;) u Nas się już ładna sumka nazbierała, ale o tym kiedy indziej ;) 


Nasz zestaw zawierał: stelaż, gondolę, szelki do gondoli, przewijak, spacerówkę, fotelik samochodowy, adapter aby wpiąć fotelik, torbę, folię przeciw deszczową. Fotelik oraz spacerówka zawierały wkładkę dla noworodków. 
Cena: 1743 zł.

Źródło: www.tako.net

środa, 13 lutego 2013

Obrót

Mamy w końcu wyczekiwany pierwszy samodzielny obrót z brzuszka na plecki ! Mama się zaczytała, odwraca się a dziecko już na pleckach. Ooo! Przed chwilą znowu ta sama sytuacja! ;)
Teraz musimy zacząć bardziej uważać na naszą Kruszynkę.

A tu Marysia tuż po swoim pierwszym samodzielnym obrocie!

Sama już siedzi jak się ją posadzi, czekamy teraz aż sama usiądzie i zacznie raczkować! Jednak najlepiej opanowaną czynnością póki co jest ... zdejmowanie skarpetek! No i chowanie ich przed mamą (do tej pory nie mogę jednej znaleźć!).

A jakie umiejętności opanowały już Wasze Maleństwa? 


poniedziałek, 11 lutego 2013

Kąpiel

No niestety wprawy w kręceniu filmików nie mamy ;) ale  przedstawiamy część możliwości Marysi podczas kąpieli. Ostatnio zmieniliśmy wannę na większą. Z małej było łatwiej wylewać! Mama oczywiście cała mokra, nie wspominając o podłodze. Od następnej kąpieli chyba przenosimy się do łazienki ...

No i trzeba się w końcu wybrać na ten obiecany basen! Obowiązkowo! 
Jakość filmiku ma wiele do życzenia, ale no niestety wszystkie zdjęcia i filmiki są kręcone telefonem.

A jak u Was wygląda chwila kąpieli? Jest chwilą relaksu i wyciszenia przed snem czy formą zabawy?

P.S. Te wory w tle to jeszcze nie rozpakowane rzeczy przywiezione z Koszalina, niezbyt ładne tło ;D no ale trudno ;)

niedziela, 10 lutego 2013

Dwa skarby Marysi

Wcale nie będzie tu mowa o kolejnych zabawkach, grzechotkach, przyrządach ułatwiających życie Mamie ;)
Dwa skarby, lewy i prawy! Dotyczy to oczywiście maminego biustu, a raczej zawartości w nim, skarb dla Naszego Maluszka.

Powiem szczerze, na samym początku byłam bardzo zniechęcona do karmienia naturalnego, ba nawet przeciwna! Znałam tego zalety, ale dla siebie widziałam same wady. Bałam się tego uzależnienia Marysi ode mnie, tego że muszę się cały czas martwić wychodząc z domu czy będzie miała co zjeść, że nie mogę się skupić na zajęciach prowadzonych na uczelni. Same wady! Jednak z czasem pojawiało się coraz więcej plusów wykluczających wady ;)

Nasz początek od powrotu do domu był ... tragedią! Marysia ciągle chciała ssać pierś, ja miałam nawał mleczny przed ponad 3 tygodnie! Jadła mało, przynajmniej mi się tak wydało po stanie moich piersi. W poradni laktacyjnej Pani powiedziała,  że mam odciągać pokarm a Młodą karmić z butelki i zapisywać ile zjadła. Z naszych zapisków wynikło, że mogłabym wykarmić trojaczki! Żałowałam, że w pobliżu nie ma banku mleka, abym mogła je oddawać potrzebującym wcześniakom. Litry mleka zostawały wylewane do zlewu, już nie było gdzie tego trzymać! Mój problem rozwiązał .... smoczek. W ten sposób Marysia nie chciała ciągle być przy piersi ;)

W 9 dzień odwiedziła nas położna. Ja, dumna z siebie, że już mniej więcej "ogarnęłam" swój biust (tak mi się wydawało) zostałam poinformowana, że jeżeli nic z tym nie zrobię zaraz po jej wyjściu to grozi mi zastój w obu piersiach. W tym momencie poczułam panikę, że jak moje Maleństwo wtedy sobie poradzi bez maminego biustu, mieszanki wykluczyłam natychmiastowo! Zaczęłam działać. Spałam w liściach kapusty nawet! Kapusta była tłuczona i parzona na okrągło. W końcu pomogło. Wtedy postanowiłam sobie, że więcej niż 2 miesiące nie wytrzymam! Po końcu 2 miesiąca zaczynamy przygodą z mlekiem modyfikowanym.

I tak powolutku zbliżał się ten drugi miesiąc ... Ja w tym czasie poznałam już zalety karmienia naturalnego i się do niego przekonałam. Od razu stwierdziłam,  że 2 miesiące to za mało, 3 to będzie dobry czas. No i tak miesiąc kolejny minął nawet nie wiem kiedy. Patrząc na tą małą istotkę stwierdziłam, że nie mogę jej tego odebrać, ani sobie! Odkładamy na 4! Gdy zbliżał się ten czas, stwierdziłam od razu, że to dla nas za szybko ... pół roku to minimum. Bzdura!

Teraz już wiem, że nie dam rady zbyt szybko zrezygnować z tej wygody dla siebie oraz z dawania tego co mogę jej dać teraz najcenniejszego, maminego mleczka! Już postanowione, że będę karmiła tak długo jak dam tylko radę! No i oczywiście jak mój skarbek będzie tego chciał i tego potrzebował.

Dla mam nie przekonanych do karmienia naturalnego przedstawiam jego zalety:
     - wygoda - ojj i to jaka! Nie trzeba w nocy wstawać, latać do kuchni, myśleć ile mieszanki, ile wody, ojj kurczę czy na pewno dobrze wszystko dałam/wymieszałam? A gdzie są butelki, nie mogę znaleźć smoczków, a było sterylizowane? A nie wiem, wysterylizuje jeszcze raz na zapas. No i mamy już po spaniu rozbudzona mama i wielki krzyk Maleństwo pt. "Mamo ja chcę już jeść, gdzie moje mleczko!!!!". Nie polecam!
     - kontakt - w ten sposób nawiązujemy niepowtarzalną więź z dzieckiem. Takie chwile intymności we dwoje bardzo mocno potęgują uczucie. Do tego karmienie poprawia samopoczucie, daje poczucie bezpieczeństwa Maluszkowi i nam.
     - wracamy do formy szybciej - karmienia skraca połóg, krwawienie szybciej ustaje przez co tracimy mniej witamin i żelaza. Pozwala szybciej wrócić do formy sprzed ciąży, pozbyć się nadliczbowych kilogramów.
     - zdrowa dieta - no musimy troszkę bardziej uważać na to co jemy, bo już nie jemy tylko i wyłącznie dla siebie, przez co zdrowiej się odżywiamy.
     - oszczędność! - liczyłam ostatni ile zaoszczędziłam karmiąc naturalnie Marysie już 5 miesięcy. Jakbym nie miała mleka karmiłam bym Bebilon'em, ponieważ uważam je za najlepsze mleko modyfikowane (chyba, że Marysi by nie smakowało). Koszt jednego opakowania 800 gram to 40 zł (w zaokrągleniu cena z Rossman, w Sano 60 zł). Koszt 5 miesięcy karmienia? 1200 zł. Liczby mówią swoje - WARTO!


Zalet dla mam dużo, jednak dla Maluszka jeszcze więcej!:
     - idealny skład - i idealny start w nowe życie! Mleko matki zawiera najcenniejsze składniki pomagające Maluszkowi w zaadoptowaniu się po tej drugiej stronie brzucha. Siara posiada składniki pomagające wydalić pierwszą smółkę przez co jest mniejsze ryzyko żółtaczki noworodkowej.
     - niepowtarzalny kontakt z mamą - daje poczucie bezpieczeństwa, uspokaja, wycisza.
     - lepsza odporność - mleko matki zawiera przeciwciała, które chronią Maluszka przed różnego typu chorobami. Chora mama nie oznacza chorego Maluszka! Jeżeli my chorujemy w mleku jest jeszcze więcej przeciwciał, aby chronić niedojrzały organizm.
     - probiotyki - korzystnie wpływają ma jelita. Dziecko jest mniej narażone na biegunki oraz inne choroby. Nie można ich tak samo jak przeciwciał "wyprodukować' w mleku modyfikowanym, przez co  mleko Matki ma duża przewagę nad mm.
     - zapobiega alergii - mleko zawiera składniki zmniejszające ryzyko alergii w późniejszym życiu. Mamy wpływ na to co Maluszek dostaje wraz z naszym mlekiem.
     - zdrowsze - w przyszłości dzieci karmione naturalnie są mniej narażone na choroby cywilizacyjne (cukrzycę, miażdżycę, nadwagę i otyłość).
     - picie i jedzenie w jednym - już nie trzeba Maluszka dopajać wodą, nie ma zatwardzeń. Idealne rozwiązanie.
     - zmienia się - zmienia się wraz z wiekiem i potrzebami Maluszka. Mleko modyfikowane zmienia skład po 6 miesiącu, naturalne samo wie kiedy "musi się" zmienić i wzbogacić swój skład.
     - idealne - zawsze ma idealną temperaturę, jest zawsze gotowe, nigdy Maluszek nie musi czekać, zawsze je wygodnie podać, zawsze smaczne i zdrowe!


Mnie te wszystkie zalety przekonują do karmienia Marysi naturalnie jak długo ja będę miała do tego cierpliwość i siły, a Ona chęci ;) Z jednej strony pragnę, aby to trwało jak najdłużej, a z drugiej chciałoby się być troszkę bardziej niezależnym. Ale czego się nie robi z miłości? Z miłości do dziecka!

Namawiam wszystkie mamy do karmienia jak najdłużej! A Wy ile karmiłyście swoje Pociechy? Lub ile już karmicie? Jak długo macie zamiar?

A tak Marysia sama pije soczek ;)