O mnie ...

Studentka oraz Mama, niedoświadczona, młoda, z każdym dniem poznająca świat. Chcę go pokazać jak najlepiej swojej małej córeczce. Chcę, aby niczego nie żałowała oraz była silną i niezależną kobietą. Chcę dać jej szczęście nie zabierając przy tym wolności oraz swobody. Chcę, ale czy tak potrafię to się okażę za parę lat

niedziela, 10 lutego 2013

Dwa skarby Marysi

Wcale nie będzie tu mowa o kolejnych zabawkach, grzechotkach, przyrządach ułatwiających życie Mamie ;)
Dwa skarby, lewy i prawy! Dotyczy to oczywiście maminego biustu, a raczej zawartości w nim, skarb dla Naszego Maluszka.

Powiem szczerze, na samym początku byłam bardzo zniechęcona do karmienia naturalnego, ba nawet przeciwna! Znałam tego zalety, ale dla siebie widziałam same wady. Bałam się tego uzależnienia Marysi ode mnie, tego że muszę się cały czas martwić wychodząc z domu czy będzie miała co zjeść, że nie mogę się skupić na zajęciach prowadzonych na uczelni. Same wady! Jednak z czasem pojawiało się coraz więcej plusów wykluczających wady ;)

Nasz początek od powrotu do domu był ... tragedią! Marysia ciągle chciała ssać pierś, ja miałam nawał mleczny przed ponad 3 tygodnie! Jadła mało, przynajmniej mi się tak wydało po stanie moich piersi. W poradni laktacyjnej Pani powiedziała,  że mam odciągać pokarm a Młodą karmić z butelki i zapisywać ile zjadła. Z naszych zapisków wynikło, że mogłabym wykarmić trojaczki! Żałowałam, że w pobliżu nie ma banku mleka, abym mogła je oddawać potrzebującym wcześniakom. Litry mleka zostawały wylewane do zlewu, już nie było gdzie tego trzymać! Mój problem rozwiązał .... smoczek. W ten sposób Marysia nie chciała ciągle być przy piersi ;)

W 9 dzień odwiedziła nas położna. Ja, dumna z siebie, że już mniej więcej "ogarnęłam" swój biust (tak mi się wydawało) zostałam poinformowana, że jeżeli nic z tym nie zrobię zaraz po jej wyjściu to grozi mi zastój w obu piersiach. W tym momencie poczułam panikę, że jak moje Maleństwo wtedy sobie poradzi bez maminego biustu, mieszanki wykluczyłam natychmiastowo! Zaczęłam działać. Spałam w liściach kapusty nawet! Kapusta była tłuczona i parzona na okrągło. W końcu pomogło. Wtedy postanowiłam sobie, że więcej niż 2 miesiące nie wytrzymam! Po końcu 2 miesiąca zaczynamy przygodą z mlekiem modyfikowanym.

I tak powolutku zbliżał się ten drugi miesiąc ... Ja w tym czasie poznałam już zalety karmienia naturalnego i się do niego przekonałam. Od razu stwierdziłam,  że 2 miesiące to za mało, 3 to będzie dobry czas. No i tak miesiąc kolejny minął nawet nie wiem kiedy. Patrząc na tą małą istotkę stwierdziłam, że nie mogę jej tego odebrać, ani sobie! Odkładamy na 4! Gdy zbliżał się ten czas, stwierdziłam od razu, że to dla nas za szybko ... pół roku to minimum. Bzdura!

Teraz już wiem, że nie dam rady zbyt szybko zrezygnować z tej wygody dla siebie oraz z dawania tego co mogę jej dać teraz najcenniejszego, maminego mleczka! Już postanowione, że będę karmiła tak długo jak dam tylko radę! No i oczywiście jak mój skarbek będzie tego chciał i tego potrzebował.

Dla mam nie przekonanych do karmienia naturalnego przedstawiam jego zalety:
     - wygoda - ojj i to jaka! Nie trzeba w nocy wstawać, latać do kuchni, myśleć ile mieszanki, ile wody, ojj kurczę czy na pewno dobrze wszystko dałam/wymieszałam? A gdzie są butelki, nie mogę znaleźć smoczków, a było sterylizowane? A nie wiem, wysterylizuje jeszcze raz na zapas. No i mamy już po spaniu rozbudzona mama i wielki krzyk Maleństwo pt. "Mamo ja chcę już jeść, gdzie moje mleczko!!!!". Nie polecam!
     - kontakt - w ten sposób nawiązujemy niepowtarzalną więź z dzieckiem. Takie chwile intymności we dwoje bardzo mocno potęgują uczucie. Do tego karmienie poprawia samopoczucie, daje poczucie bezpieczeństwa Maluszkowi i nam.
     - wracamy do formy szybciej - karmienia skraca połóg, krwawienie szybciej ustaje przez co tracimy mniej witamin i żelaza. Pozwala szybciej wrócić do formy sprzed ciąży, pozbyć się nadliczbowych kilogramów.
     - zdrowa dieta - no musimy troszkę bardziej uważać na to co jemy, bo już nie jemy tylko i wyłącznie dla siebie, przez co zdrowiej się odżywiamy.
     - oszczędność! - liczyłam ostatni ile zaoszczędziłam karmiąc naturalnie Marysie już 5 miesięcy. Jakbym nie miała mleka karmiłam bym Bebilon'em, ponieważ uważam je za najlepsze mleko modyfikowane (chyba, że Marysi by nie smakowało). Koszt jednego opakowania 800 gram to 40 zł (w zaokrągleniu cena z Rossman, w Sano 60 zł). Koszt 5 miesięcy karmienia? 1200 zł. Liczby mówią swoje - WARTO!


Zalet dla mam dużo, jednak dla Maluszka jeszcze więcej!:
     - idealny skład - i idealny start w nowe życie! Mleko matki zawiera najcenniejsze składniki pomagające Maluszkowi w zaadoptowaniu się po tej drugiej stronie brzucha. Siara posiada składniki pomagające wydalić pierwszą smółkę przez co jest mniejsze ryzyko żółtaczki noworodkowej.
     - niepowtarzalny kontakt z mamą - daje poczucie bezpieczeństwa, uspokaja, wycisza.
     - lepsza odporność - mleko matki zawiera przeciwciała, które chronią Maluszka przed różnego typu chorobami. Chora mama nie oznacza chorego Maluszka! Jeżeli my chorujemy w mleku jest jeszcze więcej przeciwciał, aby chronić niedojrzały organizm.
     - probiotyki - korzystnie wpływają ma jelita. Dziecko jest mniej narażone na biegunki oraz inne choroby. Nie można ich tak samo jak przeciwciał "wyprodukować' w mleku modyfikowanym, przez co  mleko Matki ma duża przewagę nad mm.
     - zapobiega alergii - mleko zawiera składniki zmniejszające ryzyko alergii w późniejszym życiu. Mamy wpływ na to co Maluszek dostaje wraz z naszym mlekiem.
     - zdrowsze - w przyszłości dzieci karmione naturalnie są mniej narażone na choroby cywilizacyjne (cukrzycę, miażdżycę, nadwagę i otyłość).
     - picie i jedzenie w jednym - już nie trzeba Maluszka dopajać wodą, nie ma zatwardzeń. Idealne rozwiązanie.
     - zmienia się - zmienia się wraz z wiekiem i potrzebami Maluszka. Mleko modyfikowane zmienia skład po 6 miesiącu, naturalne samo wie kiedy "musi się" zmienić i wzbogacić swój skład.
     - idealne - zawsze ma idealną temperaturę, jest zawsze gotowe, nigdy Maluszek nie musi czekać, zawsze je wygodnie podać, zawsze smaczne i zdrowe!


Mnie te wszystkie zalety przekonują do karmienia Marysi naturalnie jak długo ja będę miała do tego cierpliwość i siły, a Ona chęci ;) Z jednej strony pragnę, aby to trwało jak najdłużej, a z drugiej chciałoby się być troszkę bardziej niezależnym. Ale czego się nie robi z miłości? Z miłości do dziecka!

Namawiam wszystkie mamy do karmienia jak najdłużej! A Wy ile karmiłyście swoje Pociechy? Lub ile już karmicie? Jak długo macie zamiar?

A tak Marysia sama pije soczek ;)

1 komentarz:

  1. Ja swojego skarba karmiłam 4 miesiace i to on sam odrzucił moje cycki robiac "blleee" z jednej strony sie cieszyłam ze to juz koniec a z drugiej żałowałam że mój synek zrobiłsie już taki duzy i nie potrzebuje mojego mleka. Życzę powodzenia i wytrwałości. Nam zaraz stukną 3latka ;-)

    OdpowiedzUsuń