Długo wybierałam łóżeczko dla mojej Marysi. Chciałam , aby było na kółeczkach, z
szufladą, ze względu na mały pokój, wybrany kolor. Łóżeczko idealne. Szybko
okazało się, że będzie ciężko takie znaleźć. A jednak! Znalazłam! Niestety w zawrotnej
jak dla mnie cenie, nie na moją kieszeń. Dlatego z tego marzenia trzeba było
zrezygnować i szybko zejść na ziemię.
W sklepie Pan zapewniał, że łóżeczko jest całe z drewna (oprócz podstawy z płyty), że trwałe, że można kółeczka dokręcić, że
szuflada się „trzyma”, no i oczywiście wygląd – że ładne, co widzieliśmy. Na zapewnieniach się skończyło. Marysia ma 5
miesięcy, spała w łóżeczku sporadycznie w dzień (tak, tak, wiem, że to nie
dobrze…). Łóżeczko było skręcane i rozkręcane ok 5 razy, no i tego nie
wytrzymało tego!
Podczas kolejnego rozkręcania płyty się rozeszły. Stwierdziliśmy,
że nie będziemy oddawać gwarancji, bo (tak myśleliśmy, nawet byliśmy święcie
przekonani!), że to po prostu nasza wina. Mój M. zapakował zepsute części i
pojechał do zaprzyjaźnionego stolarza. Jego żona szybko nas wyprowadziła z błędu.
Okazało się, że boczne części łóżeczka dla dziecka nie mają prawa być z innego
materiału niż drewno! Tym bardziej, jak są w nich nawiercenia na śruby.
Podsumowanie:
Łóżeczko zawiezione na gwarancji. Elementy mają zostać wymienione
na drewniane.
Szuflada niestety nie zostanie naprawiona ;/ więc pozostaje
nam na własną rękę coś nad nią myśleć.
Marysia miała zacząć spać w swoim łóżeczku, od poniedziałku.
Jednak jeszcze z nami pośpi ku mojej pociesze ;)
Mamy szczęście, że zepsuło się to teraz, a nie jak Marysia
opierała by się o bok!
Firma produkująca łóżeczko niestety, ale odwaliła kichę i fuszerkę,
dobrze, że nie doszło do tragedii! Koleżanka , która kupiła to samo łóżeczko
dwa lata wcześniej, posiada te elementy drewniane i jej od 2 lat funkcjonuje
bez zarzutów
Źródło zdjęcia – grafika google
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz